środa, 13 maja 2009

Marcinkiewicz został wreszcie właściwie "zagospodarowany"

"Kaziu , Kaziu zakochaj się" śpiewała Kucówna z Przyborą w Kabarecie Starszych Panów. No i Kazio zakochał się w PiS-ie. W czasie, gdy Kazio zakochany był w PiS-ie, twierdził, że gabinet cieni Platformy, to po prostu gabinet "cieniasów".

Niestety PiS nie odwzajemnił jego miłości. Ba, PiS ją odrzucił i Kazio - "Yes, Yes" -uporczywie długo szukał swego miejsca w polityce. W tak zwanym międzyczasie te tak złe Kaczory wysłały Kazia na kurs językowy do Londynu.

Fajny był to kurs, choć Kazio, jak sprawdzili dziennikarze niewiele nauczył się z języka Shakespeara, to za naukę dostawał niezły szmal z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.

Gdy Kazio wrócił, znów posłuchał Kucównej z Przyborą i zakochał się, lecz tym razem w znienawidzonej przedtem Platformie.

A Platforma długo nie mogła się zdecydować w jaki sposób "zagospodarować" miłość Kazimierza. Na eksponowane stanowisko nie nadawał się, bo a nóż, a widelec, durne lemingi zakochają się w Kaziu, jak swego czasu bezmyślnie zakochały się w Olku.

W takiej sytuacji kędzierzawy Donek miałby z góry stracone szanse na prezydenturę. A wiadomo przecie, że w tym kraju wybory przeważnie wygrywają fircyki, które potrafię sprzedać tłumom swoją opaleniznę, modny krawat, niebieską koszulę, czy też opowieści o miłości i obietnice zrobienia dobrze wszystkim, tu i zaraz.

Jak się jeden stateczny trafił, to świętym obowiązkiem, czy to funkcjonariusza mediów, czy to leminga - "młodego wykształconego z dużego miasta", czy to leminga - emerytki, czy jeszcze durniejszego, starego leminga emeryta, było opluć, wyśmiać i nauroągać owemu.

No i wreszcie dziś wieczorem nastąpił przełom. Radosny TVN donosi, że Kazio zaczyna kablować na Prezydenta.

Kazio opowiedział prasie, że słyszał z trzech źródeł, że w 2005 roku prezydent, ówczesny elekt, prosił szefa ABW, aby podsłuchiwał i śledził uroczego Kazia. Podobno ów szef napisał sobie notatkę służbową z tego spotkania. Kazio jej nie widział, prasa jej nie widziała, ale pan Graś z Platformy, choć też nie widział, ani nie słyszał, jest święcie przekonany, że skoro media o tym piszą, to znaczy, że coś w tym musi być. Pan Graś jest także niesłychanie oburzony tym, że poseł Brudziński zachowuje się skandalicznie wyśmiewając rewelacje Kazia.

Ale my lemingi cieszymy się niezmiernie, że wreszcie Platforma znalazła właściwe miejsce dla uroczego Kazia. Został bowiem mianowany ministrem "czarnego PR"- oczywiście w gabinecie cieni Platformy.

Brawo Kaziu, na koniec okazało się, że to ty jesteś tym cieniasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz