wtorek, 23 października 2007

Antykaczogebelsism

Nie mam czasu na pisanie, a tu organ prasowy Antyradia Maryja dla 'Obrazowanszcziny' ( uwaga - to wykształciuchy według Sołżenicyna) zamieszcza na swym portalu internetowym apel niejakiej pani Romanowskiej, mieszkanki mego miasta rodzinnego.
” Romanowska mówi o sobie, że jest człowiekiem, który działa: kiedy się pali, dzwoni po straż pożarną. Kiedy przechodzi obok leżącego pijaka, dzwoni po pogotowie."
Dzielna to kobieta - zresztą widać ze zdjęcia to zaangażowanie rysujące się na twarzy, to skupienie na sprawach publicznych, zapewne przeszkadzające w spokojnym śnie. I właśnie ta wrażliwość Romanowskiej nie pozwoliła jej przejść spokojnie obok pijaka, jakim jej się objawił 'kaczyzm' i zadzwoniła po pogotowie Wyborcze, które w takich przypadkach zjawia się niezawodnie.
Oto, na co skarży się Romanowska pogotowiu Wyborczemu: "Mam dość kpin z konstytucji, prób łamania charakterów na masową skalę, kryminalistów w rządzie RP, obrażania i poniżania najbardziej zasłużonych dla Polski osób. Jestem wściekła na to, co się w tym kraju wyrabia. Kobieta strzela sobie w łeb w obecności policji, zakłada się podsłuchy w szpitalu, minister nazywa chirurga mordercą."
Aż "serce roście patrząc na te czasy" skoro mamy tak zaangażowanych obywateli. Pytanie jest tylko jedno. Czy pani Romanowska urodziła się rok temu, czy dużo wcześniej. Ze zdjęcia wynika, że dużo, dużo wcześniej. Zatem nasuwa się następna refleksja, czy ten 'stan obywatelskiego oburzenia' nawiedził Romanowską rok temu, czy też dużo wcześniej i trapi ją już ładnych parę lat. To zdaje się też jest retoryczne pytanie, bowiem autorka protestu określa swe środowisko jako: "Są wśród nas lewicowcy, anarchiści, ale też właściciele firm, po prostu zwykli ludzie" Należy domyślać się, że poprzednie lata rządów jaśnie Millera i miłościwie panującego Kwaśniewskiego były czasami, w których powyższe zbrodnie kaczyzmu nie były popełniane, a przynajmniej zwykli ludzie, jak Romanowska, lewicowcy i anarchiści z przedsiębiorcami, nic o nich nie wiedzieli.
I chyba Romanowska ma rację, bo jeśli o czymś nie napisze Gazeta Wyborcza, to, to po prostu nie istnieje. A to, co ogłoszą autorytety w Gazecie Wyborczej jest prawdą objawioną. Na wieki wieków, amen.
Mój komentarz do powyższego zjawiska medialnego, któremu dałem nazwę w tytule niniejszej notatki, jest taki: życie dopisało następny rozdział do "Zniewolonego umysłu" Miłosza. Teraz oprócz alfy, bety i gammy mamy lewicowców, anarchistów, właścicieli firm i po prostu zwykłych ludzi. No i Romanowską, oczywiście!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz