wtorek, 23 października 2007

Nieustraszony łowca bolszewików

Profesor Jan Winiecki napisał do Financial Times list z donosem na polski rząd. Uskarżał się w nim, iż „Polską rządzą narodowi bolszewicy". Oczywiście, skarga miała ścisły związek z lustracją. Wieczorem w TVN24 skarżący ukazał swą zatroskaną twarz i potwierdził te „przerażające fakty" oraz uzupełnił swą argumentację. Na szczęście w audycji uczestniczył senator Zbigniew Romaszewski, który zna dokładnie ustawę lustracyjną i punkt po punkcie wykazał panu profesorowi Winieckiemu, że ustawy nie czytał, a zarzuty przezeń stawiane są kłamstwem. Nie mam zamiaru wdawać się w rozważania o meritum ustawy. Zastanowiło mnie jedno. Na pytanie-twierdzenie prowadzącego program Bogdana Rymanowskiego, że taki list szkodzi wizerunkowi Polski za granicą, Jan Winiecki zaprzeczył gorąco. W jego przekonaniu list taki nie zaszkodzi, a wręcz pomoże temu wizerunkowi. List jest czynem patriotycznym. Przypomniałem sobie momentalnie katalog tego rodzaju czynów związanych ze skargami jaśnie wielmożnych składanymi na dworach ościennych. Najbardziej pamiętny dla naszego narodu jest pewnie list targowiczan do Jaśnie Oświeconej carycy Katarzyny z błaganiem o ratowanie demokracji przed „narodowymi bolszewikami", którzy oto Konstytucję 3 Maja śmieli uchwalić. Ostatnimi czasy pojawiło się mnóstwo następców Szczęsnego Potockiego, Franciszka Ksawerego Branickiego i Seweryna Rzewuskiego. Jedni wielmoża w sposób tradycyjny otwarte listy na obce dwory ślą, inni ulegając postępowi technicznemu we francuskiej telewizji występują. Wszyscy oni jako ci „osiemnastowieczni patrioci" jeno tylko dla dobra kraju to czynią. Sugerowałbym im jednak dużą ostrożność pomny na fakt, jako to prosty lud tamtych potraktował, tamtych ich poprzedników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz